środa, 2 lipca 2014

Chleb bez mąki

Kupiłam wagę :) Dzisiejsze ważenie pokazało: 107,8. I'm happy!!
Pomału zbliżam się do mojej wagi z liceum czyli jakieś 98 kg. Na zdjęciach wydaję mi się,że całkiem nieźle wtedy wyglądałam :) Aczkolwiek i teraz wyglądam lepiej niż przed dietą, wiadomo :)
Ostatnie dni były bardzo aktywne. Egzaminy na uczelni, w weekend impreza ze znajomymi i nadrabianie zaległości domowych spowodowanych sesją. Oczywiście w sobotę trochę pogrzeszyłam. Wypiłam parę piw i zjadłam 2 kawałki pizzy. Nie potrafię sobie tego odmówić kiedy jestem ze znajomymi. Głupio tak siedzieć o "suchym pysku" i patrzeć jak oni jedzą albo piją. Na szczęście chyba już wyrosłam z robienia sobie wyrzutów sumienia i biczowania się za to. Po prostu w niedziele wróciłam normalnie do swojej diety :) Cieszę się,że udaje mi się w taki właśnie sposób funkcjonować. Kiedyś nie jadłabym na imprezie albo na drugi dzień głodziła się "za karę". Dziś już wiem,że nic mi nie będzie. Wręcz odwrotnie, dobrze to wpływa na moją psychikę. Jednocześnie nie ograniczając się wiem też, że takie dni nie mogą zdarzać się za często. Taki dzień jest jeden, wyjątkowy, raz na jakiś czas. Ale jest i daje mi to poczucie jakiejś tam wolności :) Żeby było śmieszniej, po imprezie zamiast przytyć, moja waga wskazywała 0,1 kg mniej. Nie wiem jak to się stało hahaha :) Całkiem możliwe, że to zasługa basenu i brzuszków, które mimo planów na wieczór musiały być zrealizowane przed imprezą.
Poza tym zamówiłam sobie dietę od Ewy Chodakowskiej na biebio. Czytałam na paru blogach, że jest świetna (no chyba, że to była reklama). Mnie jakoś nie powaliła. Niektóre rzeczy wydają się całkiem całkiem ale niektóre są za bardzo wymyślne. Jest parę dań, które mi się spodobały i na pewno je wypróbuje ale szału nie ma. Moja dieta (którą dostałam od znajomej mojej mamy) jest moim zdaniem o wiele prostsza i mniej wymyślna. Oczywiście urozmaicam ją bo ile można jeść to samo :) Szukam różnych dietetycznych przepisów w Internecie, na blogach i zamieniam posiłki. Nie lubię jeść monotonnie. Jeszcze śniadania albo kolacje przeżyję ale codziennie ten sam obiad- nie!
Z racji tego, że jestem po sesji mam trochę wolnego czasu. Dzisiaj postanowiłam upiec chleb. Oczywiście chleb dietetyczny i bez mąki. Przepis znalazłam TU. Właściwie większość z tych rzeczy miałam w domu bo jadam je na co dzień. Musiałam kupić tylko masło klarowane i syrop klonowy. Wczoraj sobie wszystko przygotowałam i dziś upiekłam. Póki co stygnie. Wyszedł tak jak poniżej.


Może nie wygląda jak w przepisie ale i tak jestem z siebie dumna. Ja nigdy nie lubiłam gotować. Praktycznie w ogóle tego nie robiłam. Zawsze ktoś robił to za mnie albo po prostu jadało się na mieście. Do tej pory nie jest to czynność, którą kocham. Nie jest to moje hobby tak jak np. dla mojej mamy. Ale teraz gotuje bo wiem, że chce jeść zdrowo. Ta myśl sprawia mi przyjemność, nie samo gotowanie. Więc upieczenie przeze mnie chleba jest chyba największym moim wyczynem. Moi znajomi od paru tygodni łapią się za głowę kiedy wysyłam im zdjęcia swoich potraw: co się z Tobą stało!? Ty i gotowanie,pieczenie?!. Także jestem z siebie dumna :)
Teraz zbieram się na spacer z psem. Wynagradzam mu moją "nieobecność" przed i w trakcie sesji. Więc chodzimy na długie spacery do parku :) Potem obiad, dzisiaj ryż z gotowanymi warzywami (kiedyś nienawidziłam gotowanych warzyw, teraz mogłabym je jeść tonami!). 
Wieczór oczywiście basen. Uwielbiam pływać. Jak wychodzę z basenu to dopiero czuje, że żyję. Nie jestem zmęczona tylko czuje każdy mięsień i lubię to uczucie. Cieszę się, że po wielu latach odkryłam ponownie basen. Kiedyś też chodziłam bardzo często ale potem przytyłam i wstydziłam się założyć kostium. Przemogłam się dopiero parę miesięcy temu. Stwierdziłam, że trudno. Najwyżej ktoś mnie wyśmieje i tyle. Najważniejsze żebym w końcu schudła. Było to dla mnie naprawdę duże wyzwanie bo strasznie się wstydziłam i przez parę dni walczyłam ze sobą żeby w końcu ten lęk pokonać. Pierwszy raz poszłam z duszą na ramieniu. Ale okazało się, że jest fajnie. Nikt się nie przygląda, nikt się nie śmieje. Co więcej, okazało się, że na basen chodzi bardzo dużo osób z nadwagą. Właściwie większość to ludzie, którzy mają trochę za dużo ciałka. Nie każdy wygląda w kostiumie jak ze Słonecznego Patrolu :) Teraz uwielbiam basen, wpisał się w mój stały harmonogram dnia i nie wyobrażam sobie, że coś mogłoby się zmienić :)
Miłego dnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz